Sztuczna Inteligencja – Podróż w nieznane

Sztuczna Inteligencja – Podróż w nieznane

Aleksandra Przegalińska w rozmowie z Piotrem Kalwasem

„Mój inteligentny dom jest w całości ochipowany, tworzy system IoT (Internet of Things, internetu rzeczy) i różne sprzęty współpracują ze sobą nawzajem, a także ze mną. Gdy zatem wstaję, ekspres do kawy już wie, że się obudziłam.” – to jedno z pierwszych zdań pani książki… Ja sobie momentalnie pomyślałem o Orwellu. Pisze pani że o AI supervision, superwizji-nadzorze systemów mających w przyszłości regulować całe nasze życie… Jak to będzie, gdy ktoś włamie się do takiego mojego domu? Włamie się przez internet, oczywiście, do systemu mojego smart house’u, nie łomem. To koniec, mogą mi zatruć tę kawę, kiedy będę w drugim pokoju rozmawiał z inteligentną szafą i żadne detektory w mojej piżamie tego nie wykryją… Porozmawiamy trochę o strachu przed Sztuczną Inteligencją, której jest pani orędowniczką, i chciałbym, żeby pani przekonała czytelników Onetu że nie ma czego się bać… 

Nie wykazałabym się rozsądkiem, gdybym twierdziła, że zupełnie nie ma sie czego bac, bo oczywiscie jest. Mozna bac sie broni autonomicznej, opartej na sztucznej inteligencji, mozna bac sie, ze autonomiczny samochód - również na niej oparty - błędnie klasyfikujac nas jako obiekt nieruchomy wjedzie w nas z impetem, można również bać się, że sztuczna inteligencja wspomagająca lekarzy dokona złej diagnozy naszego stanu zdrowia. Wszystko to moze sie stac, a część z tych rzeczy nawet juz sie stala. Pytanie jednak - dokąd prowadzi nas strach? Według mnie strach prowadzi do znieruchomienia, odepchnięcia przedmiotu strachu w jak najdalszy kąt i prób wyparcia. Tymczasem sztuczna inteligencja, odpowiednio kierowana, może dla nas zrobić sporo dobrego. Może wspierać terapię i diagnostykę medyczna. Roboty i drony mogą docierać w miejsca, które są dla ludzi niebezpieczne i nieść pomoc. Może dokonywać predykcji kolejnych epidemii, na przykład koronawirusa, szukać leków na różne dolegliwe choroby, wypełnić za nas nudne dokumenty, szukać ważnych dla nas informacji, etc. Tyle, ze trzeba dac jej szanse - a to wymaga nieco innej emocji niż paraliżujący strach. Wierze w to, że sztuczna inteligencja powinna być demokratyczna i szeroko dostępna, ale ludzie musza ja zaakceptować jako narzędzie i współ-sterować jej dalszym rozwojem.

W swojej książce opisuje pani z wielkim entuzjazmem świat przyszłości zdominowany przez Sztuczną Inteligencję. Ludzie się tego boją, wie pani? Pisze pani „ludzie przyszłości, którzy będą żyli za trzydzieści, czterdzieści, pięćdziesiąt lat, prawdopodobnie będą się pukać w głowę i zastanawiać, dlaczego byliśmy tacy przerażeni.” Futurystyczni defetyści i techno-optymiści - tak pani dzieli ludzi… Moim zdaniem, większość ludzi należy do tej pierwszej grupy. TO jest obce, zimne, robotyczne, nieludzkie, a przede wszystkim zdaje się być groźne, kojarzy się z totalną inwigilacją… Większość ludzi nie rozumie do końca czym jest SI, ja też nie, TO kojarzy się z… no, właśnie, kojarzy się nie tylko z inwigilacją, ale właśnie ze sztucznością, czyli nie-życiem, czym jest Sztuczna Inteligencja?

Sztuczna inteligencja to istotnie inteligencja (lub raczej pewna wąska forma inteligencji rozumianej jako zdolność do adaptacji) wykazywana przez maszyny, w przeciwieństwie do inteligencji naturalnej, wykazywanej przez ludzi i inne zwierzęta. Tak możemy rozumieć ten termin. W sensie praktycznym sztuczna inteligencja to także dyscyplina badań i wdrożeń, obejmująca widzenie komputerowe (oraz widzenie maszynowe), przetwarzanie i generacje języka naturalnego, tworzenie wirtualnych asystentów i botów, automatyzację procesów zrobotyzowanych, oraz uczenie maszynowe (w tym najbardziej zaawansowane techniki, takie jak tworzenie sieci neuronowych oraz uczenie głębokie - deep learning). Natomiast z tym nie-życiem to za chwile może być skomplikowana sprawa. Już teraz powstają bowiem formy sztucznego życia (artificial life), na przykład takie jak xenoboty, tworzone z tkanek wyhodowanych z komórek macierzystych, ale calkowicie programowane przez sztuczna intelogencje. Różnica między tym, co żyje, a tym co jest nie-zyciem, moze za jakis czas zostać zachwiana i ciezko bedzie klasyfikować co jest czym.

W książce pada stwierdzenie, że „Facebook razem z Uniwersytetem Kalifornijskim pracują nad wynalazkiem, który pozwoli przekładać fale mózgowe na język. W założeniu chodzi o to, abyśmy mogli pisać na różnych urządzeniach bez dotykania klawiatury. Ale czy tylko? Może komuś zależy też na odczytywaniu myśli innych osób?” Czyli co… wnikanie w nasze mózgi? To dzieje się już i to trochę straszne…

Badania nad interfejsem mózg - maszyna już trwają od dłuższego czasu, są także prowadzone na przykład w Instytucie Fizyki UW. Do tej pory myślano o nich przede wszystkim w kontekstach terapeutycznych, także jako sposobach sterowania bionicznymi kończynami przez osoby niepełnosprawne. Oczywiście, tak jak mowilam wczesniej, każda innowacja może zostać wykorzystana do niecnych celów, ale tu wracamy do pierwszego pytania, czyli społecznej kontroli opartej o cyfrowe umiejętności. 

W pierwszym rozdziale swojej książki opisuje pani typowy dzień przeciętnego człowieka w czasach, kiedy świat będzie zdominowany przez SI, kiedy to ma nastąpić?

Wydaje mi sie, ze nie pisze o świecie zdominowanym przez SI, tylko o świecie, w którym stanowi ona asystę dla człowieka. Taki świat obserwujemy już teraz, chociaz rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji mogą się wielu osobom wydawać niewidoczne. Pamiętajmy jednak, że systemy rekomendacyjne towarów w sklepach-online, muzyki, czy filmów sa oparte są na sztucznej inteligencji, bardzo wiele usług bankowych jest także na niej oparta, no i oczywiscie social media też działają z wykorzystaniem algorytmów SI - to już się dzieje. 

Jedzie pani do pracy i rozmawia z samochodem, ma pani na czole opaskę z sensorami, na oczach okulary VR, virtual reality, pojazd prowadzi się sam, sterowany przez nawigację satelitarną. Jest oddzielnym bytem, ma świadomość siebie samego, swoje zdanie, jest inteligentny…. Ma uczucia? Czy Sztuczna Inteligencja ma uczucia? Można z nią będzie porozmawiać o filozofii Platona albo o prozie Olgi Tokarczuk? 

Porozmawiać jak najbardziej można, nawet dzisiaj, choć nie gwarantuję, że zawsze będzie to rozmowa ciekawa. Rozmaite generatory tekstu oparte na sieciach neuronowych, jak na przykład GPT-2 pisza niemało interesujących rzeczy, ale czasami są one wyrwane z kontekstu. Natomiast w przypadku uczuć nie pozostawia złudzeń - na razie nie ma o tym w ogóle mowy. Sztuczne systemy afektywne nie istnieją i jeszcze zapewne długo istnieć nie będą. 

Jednak opisywana przez panią przyszłość naszej planety emanuje chłodem. To jeden wielki start-up, świat jak z filmów science-fiction, książek Grega Egana, futurystycznych wizji Elona Muska czy odhumanizowanych klimatów muzyki Kraftwerk. Czipy pod skórą, całkowita komputeryzacja i automatyzacja rzeczywistości… Nie ma tu szeroko rozumianego uczucia, empatii, namiętności, miłości…

Dlaczego nie? To przecież nasza domena. Technologia ma nas wspierać, a my jak najbardziej powinniśmy pielęgnować w sobie pierwiastek inteligencji społecznej i emocjonalnej. To sa gwaranty naszego przetrwania i moduly naszej adaptacji w świecie. 

A może SI usunie człowieka jako takiego? W książce pisze pani o transhumanizmie – koncepcji doskonalenia człowieka za pomocą nowoczesnych technologii, ideologii czy wręcz filozofii, głoszącej potrzebę wykorzystania cybernetyki, neurobiologii, bio- i nanotechnologii do przezwyciężenia ludzkich ograniczeń i poprawy naszej gatunkowej kondycji. Transhumaniści chcą, aby ludzie przekroczyli granice swoich możliwości, sięgając do zdobyczy inżynierii genetycznej za pomocą protez i połączeń mózg – komputer. Nie boi się pani, że TO wymknie się spod naszej, jeszcze ludzkiej kontroli? Może my tworzymy Frankensteina, tym razem prawdziwego? Komputery przyszłości opisywane przez panią, to nie Hal9000 z “Odysei kosmicznej” Stanleya Kubricka, to coś niewyobrażalnie silniejszego…

Oczywiście, boje sie. Ale tak, jak wspomniałam, w jedności siła - im bardziej SI jest zdecentralizowana i kolektywna, tym wieksza nad nia kontrola. A jeśli chodzi o transhumanizm, cóż - w książce wyraźnie pokazujemy, że - choć intelektualnie ciekawy -  nie jest nam bliskim nurtem. Ponadto, wydaje mi sie, ze dobie zmian klimatycznych, epidemii i licznych, trudnych wyzwań - egocentryczna postawa myślenia o sobie i własnej, technologicznej nieśmiertelności jest chyba oldskulowa, a raczej - jak to się ostatnio mówi - boomerska ;)

Czy taka pandemia jak teraz nie będzie miała szans bytu w świecie przyszłości? A może wprost przeciwnie…? Świat opisywany przez panią to nie dzisiejsza globalna wioska, to świat hiper-globalny, w którym granice między ludźmi, przedmiotami i faktami są zatarte, odległości względne, a czas ma zupełnie inny wymiar niż dzisiaj – jest jak błyskawica. To Jednia. To rodzi niepokój, że szeroko rozumiane zło, plagi, epidemie, konflikty rozchodzić się będą z prędkością światła…

Myślę, że mamy do czynienia z dwiema stronami medalu - jeśli szybko rozchodzi sie to, co nazywa Pan złem, to rownie szybko i sprawnie może rozchodzić się współpraca. Spójrzmy chociażby na serwisy mikropłatności zbiorowych, dzięki którym finansowane są operacje osób chorych, wspierane akcje humanitarne, etc. Widac to bylo przy pożarach w Australii. Pytanie o pandemie w kontekście nowych technologii, a zwłaszcza sztucznej inteligencji jest jednakże bardzo ciekawe. Już teraz mieliśmy do czynienia z sytuacja, w której zespół badaczy sztucznej inteligencji oraz epidemiologów, dzięki systemowi przeczesujacemu treści zawarte w sieci, widzial, ze moze nadejsc globalna pandemia i że symptomy zgłaszane przez ludzi nie są tymi grypowymi. Oczywiście, w bliższej perspektywie czasowej nie znaczy to, że sztuczna inteligencja zapobiegnie pandemii, ale znaczy, że wiedząc o niej wcześniej, mając system wczesnego ostrzegania - możemy się do niej lepiej przygotować. 

Czytając pani książkę miałem cały czas wrażenie dewaluacji większości znanych mi wartości. W świecie SI prawie wszystko jest inne niż dzisiaj, nie czuję tych nowych wartości, które mają nadejść… No, np. opisuje pani swój wieczór w swoim smart house’ie. Pisze pani, że nachodzi panią ochota na skomponowanie muzyki albo namalowanie obrazu przy udziale SI. Ma pani do dyspozycji myślącą sieć, która maluje razem z panią obrazy.  I robicie to razem, pani i TO COŚ, ta „myśląca sieć”. która zarządza światem – szybko i sprawnie. Ale jaką to ma wartość? Jak to się ma do dzieł Boscha, Modiglianiego czy Mozarta? To jest dewaluacja sztuki, dewaluacja ogólnie znanych współczesnemu człowiekowi wartości… Każdy będzie Mozartem? Ta łatwość mnie fascynuje, jest kusząca, ale jednocześnie jakoś przerażająco pusta. Brakuje mi tu człowieka….

Rzecz w tym, ze jeszcze nie wiemy, jest bardzo dużo niewiadomych. 

Yuval Harari, izraelski historyk i pisarz, zajmujący się w swojej twórczości przyszłością, przestrzegał przez zalewem świata „ludźmi bezwartościowymi”, tymi, którym Sztuczna Inteligencja odbierze pracę i sens istnienia, milionami takich ludzi…

Z tego, co wiem, Yuval Harari przede wszystkim zajmuje sie przeszłością, poniewaz jest historykiem. Przyznam, ze nie wiem, czy ten znakomity skądinąd badacz kiedykolwiek mial stycznosci z technologia, tworzeniem botów, programowaniem, budowaniem sieci neuronowych i tym, jak trudne i żmudne, a nierzadko niewdzięczne jest to zadanie i jak powoli się faktycznie posuwamy naprzód, ile oporu nastręcza ta technologia, o której on mówi że dekadę dokona fundamentalnej transformacji naszego życia.  Ostrzegalabym ponadto przed łatwym popadaniem w schematy. To, czego się nie rozumie, czasami się określa mianem bezwartościowego...

Książka pani przytłacza szeroko rozumianą nowoczesnością, jest hymnem na jej cześć i wiarą w postęp, jest w niej zawarty  swoisty bunt przeciwko „staremu”, tradycji i tradycyjnej historii świata. Stawia Pani tezę, że „SI ma hipisowskie korzenie, Dolina Krzemowa wyrosła przecież z hipisowskiego, anty-konserwatywnego buntu”, to bardzo ciekawa teza, wydaje mi się jednak, że „dzieci-kwiaty” to nie byli libertarianie w rozumieniu polityczno-społecznym, to był raczej „rage against machine”, powrót do natury, pochwała naturalności, bunt przeciwko nowoczesności, a nie jazda na futuryzm i postęp, chyba, że tripy po LSD coś wskazały… Zresztą opisywana przez panią przyszłość zdaje się być trochę jak z narkotycznej wizji… 

Serio, w których momentach?:) Mi sie wydaje, ze to jest dość pragmatyczny opis życia, które jest trochę takie samo, jak dziś, a troche inne. Techno-nirwany zupełnie nie dostrzegam, choc moze i bym chciała…

No, tak, a propos polityki: świat za kilkadziesiąt lat, świat Sztucznej Inteligencji to będzie hiperkapitalizm? Pisze pani, że „Stephen Hawking przed śmiercią zmodyfikował swoje stwierdzenie o tym, że sztuczna inteligencja jest największym zagrożeniem dla ludzkości, stwierdzając, że naprawdę groźny jest jednak krwiożerczy kapitalizm w połączeniu z nowymi technologiami.” Jak będzie wyglądał system polityczno-społeczny w świecie przyszłości? Jaką wartość będzie miała demokracja w dzisiejszym rozumieniu, co z mocarstwami nie-demokratycznymi – Chinami, Rosją, autorytarystami traktującymi nowe technologie jako kolejne środki do panowania, kontrolowania i niszczenia demokracji i wolności?  W książce sporo o Chinach… Podaje pani dane, że w pracach nad Sztuczną Inteligencją przodują Chiny z siedemnastoma miliardami dolarów rocznie, a  Chiński Social Credit System, System Zaufania Społecznego, to Big Brother w realnym zastosowaniu…. Niepokojące, może nawet gorzej niż niepokojące…

A wszystko to szlag trafia, jak pojawia się koronawirus. DLatego kreślenie techno-deterministycznych wizji w duchu Harariego o tym, jak będzie, bazując na ekstrapolacji trendów może być bardzo przestrzelone. 

A Bóg? Wiara, religia, dogmaty, doktryny… Będzie Bóg w przyszłym świecie? Kościoły też będą inteligentne, a Sztuczna Inteligencja będzie sterować Czarnym Kamieniem w Mekce? Post-człowiek będzie się biczował, bierzmował i pościł w Ramadanie?

Dziś jest spirytualizm, w przyszłości poza nim może będzie też oczywiście techno-spirytualizm.  Dosc latwo mi w sumie sobie to wyobrazić. Nie wydaje mi sie, zeby potrzeby duchowe czy metafizyczne człowieka miały zniknąć, może będą po prostu inaczej wyrażane. Blade Runner to jeden z najbardziej metafizycznych filmów jakie widziałam w życiu, a jednocześnie jest to film o powikłanym świecie człowieka i maszyny.

Pani Aleksandro, śmiem twierdzić, że jeśli taki smart world dostanie się w ręce fanatyków religijnych, luddystów, autokratów i szaleńców to jesteśmy wszyscy w d… Kilka ruchów, naciśnięć sensorów i przycisków i wracamy do epoki kamienia łupanego…. Pisze pani, że „Arabia Saudyjska pozyskuje ekspertów do pracy nad rozwojem sztucznej inteligencji”. Ja sobie nie mogę wyobrazić Sztucznej Inteligencji w służbie wahabickich kapłanów rodem ze średniowiecza… To może być niebezpieczne…

Lepiej niech Pan zacznie, bo to się dzieje na naszych oczach. I tak, zgadzam się zdecydowanie, może być niebezpieczne. Tym ważniejsze zatem, żebyśmy my sami mieli jak najlepsze kompetencje w tej dziedzinie.

Zakłada pani optymistycznie że „w grę wchodzi wyczucie człowieka, czyli system rekomendacji, na którym polegaliśmy do tej pory przez tysiąclecia. Człowiek pozostaje tu wciąż nadrzędny.” Ma pani wiarę w człowieka, ona emanuje ze stronnic pani książki, ja jednak trochę się boję i wiem, że miliony ludzi boją się razem ze mną… Czy może pani, na koniec naszej rozmowy, w kilku słowach przekonać czytelników do Sztucznej Inteligencji?

Odpowiem przewrotnie - a co jeśli nie ma Pan do końca racji i wcale ludzie nie boja sie tak bardzo? A może jest jeszcze inaczej? Jedni się bardzo boją, a drudzy wcale. Młodsze pokolenia, silniej eksponowane na technologie, nie muszą koniecznie czuć tej sumy wszystkich strachów, które towarzyszą pokoleniom starszym. Oczywiście, powinny być uczone krytycznej oceny treści w sieci, powinny być uczone etyki, także w kontekście projektowania i korzystania z nowych technologii. Ani strach, ani nadmierny entuzjazm pewnie nie jest tu zdrowym podejściem.